Spadł jak grom z jasnego nieba - chyba tak to się mówi :) dosłownie , niespodziewanie .
13.06 - Piątkowy wieczór , spontaniczny wypad z koleżanką do Warszawskiego Pubu , piwko , rozmowy , tańce , hulańce . W pewnej chwili na wprost moim oczom ukazuje się On . Wysoki , postawny z czarnymi oprawkami okularów na krótko ścięty blondyn . Biała bluzka , pomarańczowe spodnie . Wpatrzona w niego próbuje zrobić pierwszy krok , tańczymy . Nic o nim nie wiem ale świetny z niego tancerz :) Idziemy do baru łapiemy kontakt , rozmowa się klei , on się zalotnie uśmiecha . Prosi mnie o numer telefonu , nie chce mu go dać . Łapiemy się na Fejsie :) Na imię ma Łukasz . Nie wiedziałam że ten gość zostanie za jakiś czas moim Mężem :)
Łukasz , Łukasiński , Ciasteczko , Moja Kosia . Tak do niego mówię zdrobniale ,on się nie denerwuje , znosi i te moje dziecinne zachowania :D
Mój Łukasz to ,, wiekowy " człowiek :D jest ode mnie 7 lat starszy . Pomimo że jest starszy , dogadujemy się i to nawet dobrze Nam wychodzi , już 12 lat tak ze sobą rozmawiamy :)
Mój Łukasz , moja miłość , przyjaciel , kumpel życiowy. Tak zawsze dumnie o nim mówię , pisze . Jest to człowiek dzięki któremu uwierzyłam w siebie , poczułam się piękna . Łukasz to człowiek dzięki któremu stajesz się ważnym człowiekiem . Swoim dobrym charakterem przyciąga ludzi , zawsze wysłucha , mądrze doradzi . To przede wszystkim zaangażowany człowiek w relacji z innymi, nie przejdzie obojętnie obok czyjegoś problemu . Moje wsparcie w walce z choroba.
